Tysiąc znaków bez powtórki

Tysiąc znaków — dużo czy mało? Tyle ma wynosić objętość tekstu, który będą tworzyć uczestnicy naszej akcji. Żaden wyraz, z wyjątkiem spójników i przyimków, nie może się powtarzać. Ruszamy z kampanią „Lubię polski”.Można stworzyć liczący tysiąc znaków tekst, nie używając powtórzeń? „Gazeta Olsztyńska” i Fundacja Instytut Badań i Edukacji Społecznej sprawdzą to w praktyce. Do udziału w zabawie zapraszamy uczniów klas V, VI i VII szkół podstawowych, a także klasy II i III gimnazjum. Zadanie? Stworzenie właśnie liczącego tysiąc znaków tekstu, czyli około pół strony znormalizowanego maszynopisu. Ale jest też utrudnienie. Żaden wyraz, z wyjątkiem spójników i przyimków, nie może się powtarzać.

Według prof. Zbigniewa Chojnowskiego, literaturoznawcy, nie będzie to proste, choć możliwe do zrobienia:

— Kiedy wypowiadamy się na co dzień, na ogół dzieje się to z udziałem powtórzonych form. W wypowiedzi pisemnej jest łatwiej, bo można do niej wrócić i ją poprawić, ale nadal jest to wyzwanie — mówi. — Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że nasz język jest bogaty, a Polacy pomysłowi, można przypuścić, że nie jest to zadanie niewykonalne.

Powierzamy je uczniom szkół podstawowych i gimnazjów, bo… — …mają w sobie mechanizm wynalazcy, odkrywcy języka, żyją w świecie tropienia słów — komentuje Mariusz Sieniewicz, prozaik i felietonista. Dlatego oprócz sięgania po „Słownik Synonimów”, można też wykorzystać własną kreatywność.

Wszystkie teksty, które spełnią kryteria, zostaną opublikowane na naszej stronie internetowej. Najlepsze  także w drukowanym wydaniu „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego”. Najaktywniejsze szkoły zostaną dodatkowo wyróżnione tytułem ambasadora kampanii „Lubię polski”.

O czym pisać? Oczywiście o języku i literaturze. Na przykład o tym, czy sms może zastąpić rozmowę? Albo czy lubimy komunikować się skrótami: ASAP, YOLO, IMO, BTW? Jak języki obce wpływają na polszczyznę, a jak zmienia ją Facebook, Twitter, Snapchat? A może sięgniemy po dawny język polski, wyrazy, których już nie używamy, po wagusa czy baczmagi? I skoro już mowa o staropolszczyźnie, to koniecznie też po naszą małoojczyźnianą, warmijską godkę. Piszmy, jak poszerzać zasób słów. Piszmy o ulubionych lekturach, bo „czytam, więc jestem”. Piszmy o inspirujących bohaterach literackich, o tym, czy lekcje polskiego są nam potrzebne. Piszmy o tym, co nas w języku złości, co porusza, co inspiruje.

Naszą akcję wspierają prof. Zbigniew Chojnowski z UWM, Mariusz Sieniewicz, pisarz, Irena Telesz-Burczyk, aktorka, i Stefan Brzozowski, wykonawca piosenek literackich.

Muzyk nie kryje, że w jego przypadku fascynacja językiem polskim przyszła późno. To przykład dla tych, którzy nadal uważają, że z polskiego nie będą orłami.

— Nie miałem ulubionej lektury szkolnej. W podstawówce fascynowała mnie energia, która rozpierała mnie od środka, grałem w piłkę, palanta, interesował mnie ruch fizyczny — wspomina. — Świadomość tego, jak wiele można osiągnąć słowami, pojawiła się w szkole średniej. To pani Misiuro pokazała mi, że słowa mogą wyrażać piękne rzeczy, które odczuwałem w środku.

Każdy z nas ma swoje tempo rozwoju. Refleksja, posługiwanie się literaturą pojawia się później, gdy dowiadujemy się, że słowa mogą nas przenieść i w czasie, i w przestrzeni, poprowadzić nas przez zakamarki, w których nigdy się nie znajdziemy. Tego się nie wie na początku. Najpierw poznaje się litery, potem składa je w słowa. Dopiero później zaczyna się rozumieć ich sens i zaczyna się tego sensu wypatrywać — mówi muzyk. I dodaje: — Język to melodia.

Mariusz Sieniewicz twierdzi, że napisanie tysiąca znaków bez powtórzeń nie byłoby dla niego trudne. A dla nastolatków?

— Żyjemy w świecie pewnych uproszczeń komunikacyjnych, płaskiego języka, komunikujemy się gotowymi frazami. Na pewno tego typu ćwiczenie jest dużym wyzwaniem, ale to pozwala odkrywać, przypominać sobie słowa — przekonuje.

Na teksty czekamy w siedzibie redakcji przy ul. Partyzantów 28. Przyłączać się można indywidualnie lub za pośrednictwem swoich szkół. Można też przesyłać je drogą elektroniczną na adres: fundacja@fundacja-ibies.org lub h.lozowska@gazetaolsztynska.pl.