Słowianom najbliżej do polskiego

Wśród Europejczyków największe trudności z nauką języka polskiego mają Hiszpanie. Dlaczego? Wynika to z całkowicie różnych fonetyk obu języków.

Z dr. Sebastianem Przybyszewskim z Instytutu Polonistyki i Logopedii UWM rozmawia Marta Wiśniewska

— Panie doktorze, uczy pan języka polskiego jako obcego, co wydaje się być dość trudnym zadaniem w ogóle, a w przypadku niektórych narodowości pewnie nie lada wyzwaniem. Proszę powiedzieć, obywatele jakich krajów najtrudniej przyswajają nasz język?
— Generalnie krąży taka opinia, że język polski jest najtrudniejszym albo jednym z najtrudniejszych języków na świecie, a w rzeczywistości trudno udzielić odpowiedzi na pytanie, który język jest najtrudniejszy. Poza tym odpowiedź na takie pytanie nie ma sensu, ponieważ w pierwszej kolejności należy zastanowić się nad tym, o co pani zapytała, czyli kto ma największe problemy z przyswojeniem naszego języka.
Język polski jest trudny dla studentów posługujących się językami nieeuropejskimi, czyli dla Arabów czy tych pochodzących z krajów dalekowschodnich. Natomiast spośród Europejczyków największe trudności z nauką języka polskiego mają Hiszpanie, co wynika z całkowicie różnych fonetyk obu języków.
— Wnioskuję zatem, że ci, którym najłatwiej nauczyć się języka polskiego, to nasi bracia Słowianie, jak zwykliśmy mawiać.
— Tak, to są ci, których języki ojczyste są najbardziej podobne do języka polskiego, czyli języki słowiańskie, zwłaszcza te obecne u naszych południowych sąsiadów.
Rosjanie z kolei dosyć łatwo przyswajają język polski w sposób bierny, tzn. szybko rozumieją, ale niekoniecznie poprawnie mówią. Np. jeśli chodzi o czas przeszły… Nam się czasami wydaje, że Rosjanie dość łatwo powinni się nim posługiwać, tymczasem nawet na pewnym poziomie zaawansowania zdarza im się powiedzieć „ja chciał” czy „ja chciała”.
— Spodziewam się, że to wcale nie jest tak, że każdy Polak może być nauczycielem języka polskiego jako obcego. Z pewnością trzeba mieć odpowiednie kompetencje i przygotowanie, mam rację?
— Oczywiście. W sposób — nazwijmy to — amatorski można byłoby uczyć tak jak robiono to w starożytności. Stosowano wówczas metodę bezpośredniego nauczania języka obcego, czyli umiejscowiano cudzoziemca w środowisku, które posługuje się językiem, którego chce się nauczyć.
Miałem kiedyś studenta z Maroka, który mówił, że nie lubi uczyć się z książek, że po arabsku właściwie nie pisze, ale za to lubi „łapać” język. Mówił, że właśnie w taki sposób uczył się innych języków, np. na targu w swoim kraju, gdzie pracował.
— Proszę nam opowiedzieć jakąś zabawną anegdotę, która dowiedzie tego, że obcokrajowiec, który podjął wyzwanie nauczenia się języka polskiego, nierzadko może wpaść w poważną językową pułapkę.
— Powiem szczerze, że takich historii jest mnóstwo, ponieważ prawie podczas każdej lekcji jakaś śmieszna sytuacja ma miejsce. Ich jest tyle, że aż trudno tak od ręki coś sobie przypomnieć, ale może opowiem to. Obcokrajowiec, który chciał przełożyć indywidualną lekcję na inny dzień tygodnia, powiedział do jednej z moich koleżanek: „Chciałbym posuwać język polski w środę”.

 

Sebastian Przybyszewski
Ukończył filologię polską i teologię. Jest adiunktem w Instytucie Filologii Polskiej UWM. Uczy też języka polskiego jako obcego w Centrum Kultury i Języka Polskiego dla Cudzoziemców na UWM. W 2004 roku obronił rozprawę doktorską pt. „U źródeł prasy urzędowej. Wybrane gatunki w Dziennikach Tygodniowych Departamentu Bydgoskiego z 1811 i 1812 roku”. Jego zainteresowania obejmują głównie zagadnienia związane z pragmatyką, semantyką, teorią języka, filozofią języka, lingwistyką tekstu, genologią lingwistyczną, frazeologią, stylistyką i akwizycją języka drugiego. Obecnie zajmuje się problematyką intencjonalności, implicytności i literalności w komunikacji oraz zależnościami między pośrednimi aktami mowy a kontekstem.